|
Od kilku dni padający deszcz zapowiadał nadejście nowej pory roku. Na przekór wszystkim, którzy mówili "taka brzydka pogoda - gdzie idziecie", wybraliśmy się do pobliskiego "warzywniaka". Tam, dzięki uprzejmości ekspedientek mogliśmy podziwiać najpiękniejsze okazy warzyw i owoców - darów jesieni. Wśród wszystkich prezentowanych okazów tylko 2 (żurawina i biała rzodkiew) nie zostały przez naszych czterolatków rozpoznane i nazwane - brawo!
Ponieważ w naszym kąciku przyrodniczym brakowało kilku "podstawowych" warzywnych egzemplarzy, zakupiliśmy je. W tym miejscu muszę nadmienić, że zachowanie dzieci w sklepie było wzorowe!
Po powrocie do sali podzieliliśmy nazwy zgromadzonych "darów" na sylaby, a chwilę później posegregowaliśmy je na zielone, czerwone i pozostałe:)
P.S. Paniom z warzywniaka dziękujemy za wyrozumiałość i miłą obsługę dość nieoczekiwanych amatorów warzyw i owoców.
|
|
Jestem sobie przedszkolaczek moim znaczkiem jest wiatraczek Który gwarem ośmielony kręci się na różne strony... Mamy tu zabawek wiele razem bawić się weselej, bo kolegów dobrych mam...
|
|
Więcej…
|
|
"Przecież do końca jest jeszcze 9 dni i ja będę cały czas przychodził" - powiedział jeden z chłopców, kiedy rozmawialiśmy o uroczystym zakończeniu roku przedszkolnego. Ucieszyłem się, gdy to usłyszałem, a on mówił dalej. "W przedszkolu jest fajnie. Co ja teraz będę w domu robił przez całe wakacje?" Nie wiedziałem co powiedzieć... Kiedy przyszedł czas pożegnania, a była to środa 26 czerwca, uśmiechy towarzyszyły nam aż do końca oficjalnej części uroczystości. Później było nieco melancholijnie, żeby nie powiedzieć, smutno. Były wspomnienia, przemówienia i uściski. 2 lata to dość długi czas, by zżyć się z tą gromadką: współpraca na rzecz dzieci, świąteczne spotkania, konkursy, rozmowy, wycieczki... Tego dnia wszyscy staliśmy na pierwszym miejscu podium, ale nie byłoby ono możliwe, gdyby nie zaangażowanie rodziców. DZIĘKUJEMY. Po oficjalnej i nieoficjalnej części pożegnalnej, dzieci zasiadły do stołu, by z królem i królową dobrego zachowania (Szymkiem i Dominiką) spożyć ostatnią wspólną ucztę. Na stole oprócz wybornego przedszkolnego ciasta z jabłkami, znalazły się babeczki, kakao i soczki. To był chyba jedyny podwieczorek, po którym na stole prawie nic nie zostało (poza kartonikami i pustymi talerzykami). Życzymy udanych wakacji i DO ZOBACZENIA! P.S.: Przypominamy o odwiedzaniu nas czasem:)
       
|
|
"A po co tam jedziemy?" - zapytał Alan, kiedy poinformowałem naszych "łobuzów" o wyprawie do urzędu na ul. Poznańskiej w Łomży. Ponieważ nie do końca sam wiedziałem, bez zastanowienia odpowiedziałem, że zobaczyć czym się zajmują celnicy i żeby popatrzeć czym (i na czym) pracują. Uff, tym razem udało się wybrnąć ogólnikowym stwierdzeniem. Na wszelki wypadek opowiedziałem dzieciom, czym wg Wikipedii zajmują się pracownicy Urzędu Celnego. Mordęga, czułem się jakbym nagle "chińszczyzną" z nimi rozmawiał. W sumie to się nie dziwię: pierwszy raz usłyszeli o celnikach, o przemycie i przemytnikach, o opłatach i karach za nielegalny przewóz towarów... Nie dawałem za wygraną. "Przycisnąłem" ich trochę w celu pobudzenia koncentracji uwagi i... super! Niemoc umysłowa minęła, a z gromadki dzieci, która wyglądała tak, jakby nikt nic nie rozumiał, wychylił się najmniejszy z naszych Bartków. On jako pierwszy pojął, o co w tej "chińszczyźnie" chodzi i bez chwili zawahania wyjaśniał "z obcego na nasze". Celnik, to taki strażnik, który sprawdza, co wjeżdża do naszego kraju, który celuje?... Tak w kontrabandę:) Przemytnik to taki człowiek, który oszukuje, bo mówi, że nic nie ukrywa, ale on kłamie:) Korzystając z zaproszenia na Dzień Otwarty w Urzędzie Celnym, wybraliśmy się tam, aby zweryfikować nasze blade pojęcie o tym zawodzie i miejscu... Po krótkim, ale ciepłym powitaniu przez Panią Naczelnik Joannę Tatko, rozpoczęliśmy zwiedzanie biurowca. Ponieważ na stanowiskach z komputerami nie można grać, miejsce okazało się mało atrakcyjne dla dzieci;) (bo przecież do czego innego mogą służyć komputery:) Dalej były hale, na których odbywają się kontrole szczegółowe, pomiary... Nasz pomiar niemal przyprawił nas o ból głowy - na specjalnej wadze do ważenia TIR-ów, osiągnęliśmy łączny wynik 1200 kilogramów. (żeby nie martwić się potężną nadwagą u naszych dzieci, dodam, że na wadze znajdowały się też dzieci z przedszkola w Zambrowie). Ostatnia część okazała się dla najmłodszych najciekawsza. Wreszcie zaczęło się coś dziać: na naszych oczach funkcjonariusze z brygady specjalnej, dokonali widowiskowego zatrzymania przemytnika. Po nich do akcji wkroczył pies tropiący, który pomógł odnaleźć ukryte papierosy. Gdy wszystko zostało już wyjaśnione, o swojej współpracy z Izbą Celną opowiadali ratownicy, którzy zaprezentowali całą zawartość swojego ambulansu. Ponieważ upał doskwierał niemiłosiernie, celnicy zaproponowali przerwę, w czasie której raczyli swoich gości napojami i słodyczami. Chwila wytchnienia była bardzo potrzebna, gdyż po niej dzieci z jeszcze większym zaciekawieniem oglądały skonfiskowane przemytnikom przedmioty, przymierzali hełmy i kamizelki kuloodporne, a na koniec odbyli przejażdżkę służbowymi samochodami i karetką. Alan zaczął i on też skończy naszą relację: "To była najfajniejsza wycieczka w całym roku". Za atmosferę i moc wrażeń zafundowaną naszym dzieciakom serdecznie dziękujemy całemu zespołowi przygotowującemu ten Dzień Otwarty.
|
|
Więcej…
|
|
Długo wyczekiwana wycieczka za nami. Była jazda autokarem (nieformalnie największa atrakcja wyprawy), były dzikie zwierzęta w Kadzidłowie, rejs statkiem po jeziorze, pyszny obiadek oraz przesympatyczne dziecięce rozmowy na tematy różne. No i jeszcze dobry humor! Wszystko to okraszone było wymarzoną na taki wypad pogodą.
Pewnie dlatego dzieci bardzo miło ją wspominają:) |
|
28 maja odbył się w naszej grupie Dzień Rodziny. Zamówiwszy na tę okoliczność dobrą pogodę (papierowe słonko) i obszerną łąkę (zielony dywan), zaprosiliśmy Rodziców i Rodzeństwo na piknik rodzinny. Cieszył się on dużym zainteresowaniem, o czym świadczy frekwencja zarówno dużych, jak i małych uczestników. Rozłożywszy swoje piękne, kolorowe koce na "trawie", przywitaliśmy się "sąsiadami" polegującymi obok, by zaraz potem zabrać się do iście piknikowej uczty. Kanapki, owoce, paluszki, słodycze - tyle tego było, że z powodzeniem można by wyżywić pół przedszkola. Błogą bezczynność przerwało nawoływanie do pobliskiego stawu, w którym, jak się później okazało było całkiem sporo rybek do złowienia. Najcierpliwsi złowili po 6 rybek, co w czasie 2,5 minuty uważam za wynik bardzo dobry:) Kiedy "emocje" opadły, ktoś wpadł na pomysł, żeby rozpalić ognisko. U nas jest tak: mówisz - masz! Znalazły się też jakieś patyki do pieczenia słodkich - piankowych kiełbasek, za którymi dzieci wprost przepadały! Niby zwykły piknik; jedzenie, wylegiwanie się na kocykach, dzieci biegające wokoło, i nagle... muzyka. Nieco melancholijna, ale... tatusiowie, szarmanccy jak zwykle, proszą mamy do tańca. Wyglądało to tak, jakby elfy tańczyły na kwiatach. Kto nie widział, niech żałuje. Tyle radosnych par i dzieci z otwartymi buziami w jednym miejscu, o jednej porze... Potem były kolejne atrakcje: piosenki, upominki i wierszyk o rodzinie. Mam nadzieję, że nie jest to nasze ostatnie spotkanie w takim gronie. Dziękuję wszystkim obecnym za zaangażowanie, wyrozumiałość i wyjątkową atmosferę:)
|
|
Więcej…
|
|
Rozmowy o tatusiach mogę określić jednym słowem: monotonne. Byłem nieco rozczarowany niemal identycznymi wypowiedziami na ich temat. Kończąc wątek zadałem naszym mądrym dzieciakom ostatnie pytanie: Co byś chciał/a naprawić w swoim tatusiu?
* umysł - żeby lepiej myślał o czasie na zabawę ze mną
* czas - za dużo pracuje i jest zmęczony
* serce - żeby był dla mnie miły
* oczy - żeby nie oglądał z bliska TV
* siłę - żeby miał łatwo w pracy
Żadne nie wiedziało jak to zrobić, ale wszystkie chciały tego dokonać. A to oznacza, że Wasze dzieci naprawdę Was kochają:) |
|
Na to pytanie dzieci odpowiadały jak z automatu sypiąc przymiotnikami jak asami z rękawa. Byłem zaskoczony. Ale to nic w porównaniu z zaskoczeniem związanym z kolejnym pytaniem: Co to znaczy, że mama jest: kochająca, cudowna, troskliwa, piękna, pracowita... Odpowiedzi padały jeszcze szybciej, a wypieki na twarzach miało chyba każde dziecko. Co zanotowałem, tym się teraz podzielę.
Mama Kochająca - bardzo lubi swoje dzieci, i dzieci też ją bardzo lubią
Mama Cudowna - uczy dzieci, pomaga, gdy coś źle idzie, cieszy się, gdy dzieci śpiewają piosenki
Mama Troskliwa - boi się o swoje dzieci, żeby im się nic nie stało
Mama Piękna - ma ładne oczy, ładnie się ubiera, maluje się i uśmiecha
Mama Pracowita - gotuje zupy, sprząta, pierze, zarabia pieniądze
W związku z powyższym, dzieci uznały, że MAMA TO SKARB, czyli że jest najważniejsza i trzeba o nią dbać, bo jest delikatna jak królewna!
Myślę, że dzieci mają absolutną rację. Tylko ich punkt widzenia zrodził w mojej głowie jeszcze jedno pytanie: skąd one będą wiedziały jak dbać o mamę?
Panowie Tatusiowie - do roboty, bo to wasze zadanie. Dzieci pójdą w Wasze ślady. |
|
Dnia 15 kwietnia 2013r. odbyły się w naszej sali eliminacje do konkursu recytatorskiego "O Złotą Różdżkę Dobrej Wróżki" organizowanego przez ROK w Łomży. Naszą grupę reprezentowali: Anna Żelazna w wierszu "Zielone żabki" oraz Adrian Mieczkowski recytujący wiersz "Całuski i buziaczki". Gratulujemy wyróżnień i rzeczywistych starań dla jak najpiękniejszego wyrecytowania utworów.
 
|
|