Mamo, tato - radzę sobie:)

Nasze czterolatki naprawdę nieźle radzą sobie z byciem dobrym przedszkolakiem.
Przede wszystkim starają się być mili dla siebie i dla nas - a to dużo!
Grzecznie zjadają posiłki, choć ich ilość często martwi rodziców, bo przecież "Ja bym chciał/a, żeby moje dziecko jadło więcej, niż tylko cztery łyżki zupy". Nad ilością musimy jeszcze popracować...razem:)







Również w łazience dzieci są zuchami: wiedzą, kiedy należy spuszczać wodę w sedesie, sumiennie też po każdej wizycie w toalecie myją ręce, mimo, że do mydła czasem trzeba sięgać stojąc na palcach.


Zęby myjemy tylko po obiedzie, ale każdorazowych starań, by jak najdokładniej je umyć nie można odmówić żadnemu małemu czyściochowi.


O porządek również dbają same - oczywiście w zakresie ich dotyczącym. Po pracach plastycznych szybko zmieniają się w "odkurzacze", a po skończonej zabawie ramię w ramię sprzątają wszyscy. W naszej grupie działają też dyżurni, którzy oprócz patroli porządkowych, pomagają np. rozkładać sztućce do posiłków. Warto nadmienić, że dyżurnym dzieci "chcą", a nie "muszą" być.

Ponieważ zabawy i spacery na świeżym powietrzu są konieczne, koniecznością stało się wyuczenie dzieci właściwej kolejności nakładania i zdejmowania wierzchniej garderoby. Sprawą naturalną jest, że dzieci mają kłopoty z zapinaniem i wiązaniem - w końcu są dopiero czterolatkami - to zawsze mogą liczyć na pomoc kolegów, p. Jagódki i naszą.

 
infoza.net