W marcu jak w garncu...

We wtorkowe przedpołudnie 1 marca postanowiliśmy "pokucharzyć" z Panem Marcem. Na tę okoliczność ustanowiliśmy Marcem Filipa, który nie krył swego zadowolenia. Nasz szef przedwiosennej kuchni otrzymał wyprawkę: garnek, wielką łyżkę, fartuch oraz czepek na głowę. Wyglądał jak profesjonalista i trochę nim był...:)
Postanowiliśmy coś ugotować. Pomocnicy kucharza do garnka wrzucali kolejno korale, guzik i mak (jak w piosence "W marcu jak w garncu"). Później, po starannym wymieszaniu wszystkiego, szef naszej marcowej kuchni do przygotowanego talerzyka "wlał" odrobinę zupy. Dzieci przecierały oczy ze zdumienia, bo z włożonych do garnka składników powstała zupa "pogodowa". Słońce, chmury, deszcz, śnieg, burza - wszystko w jednym garnku. Pozostało więc pytanie jak to się stało? Na pytanie nikt nie odpowiedział, ale za to każdy mógł "spróbować" efektów tego parakulinarnego eksperymentu. Słoneczko było dobre, chmurka - mokra, burza - ostra, śnieg - puszysty.  
Marcowa pogoda jest zmienna - to powinny zapamiętać dzieci po dzisiejszych zajęciach. A Pan Marzec nie przestraszy nas żadną niespodzianką pogodową, bo za każdym razem kiedy zaobserwujemy zmianę za oknem chętnie zaśpiewamy "W marcu jak w garncu".

 
infoza.net